Nie będzie o nowych stawkach mandatów ani o nowym taryfikatorze. Będzie o refleksji nad nim. Głębokiej refleksji. Tabela przewiduje, a właściwie ustawodawca, że będą tacy, są tacy, którzy będą jeździć po naszych drogach o 70 km/h więcej. W mieście 120, na autostradach 210!
Nowy taryfikator obowiązuje już 2 tygodnie. Odnosimy wrażenie, że spora część obserwatorów zasiadła w fotelach przed komputerami niczym w kinie przed horrorem, z popcornem, eko napojem gazowanym z ekosłomką i czekają rekordu. Kto pierwszy dostanie piątala! 2400 już jest. Sto tysięcy, kto da więcej?! Jedni na trzech dniach, porównując 2020 i 2021 w tym samym okresie, udowadniają, że już działa, kiedy w 2020, o tej samej porze, nikt nie myślał o pandemii, kiedy odbyła się debata u Gajadhura, w którym kierunku mamy iść, kiedy w 2021 roku mieliśmy przymusowe ferie z uwagi na stan epidemii. Zamknięte galerie, zamknięte stoki narciarskie, zamknięte hotel. Co tu porównywać? Drudzy dworują, że aby osiągnąć realny spadek liczby wypadków, to trzeba wprowadzić twardy lockdown. Kiedy nie będzie ruchu na drodze, nie będzie wypadków. Przeczą jednak temu dane z Warszawy. W 2020, kiedy natężenie ruchu spadło do 53%, liczba ofiar śmiertelnych wzrosła o 25%.
Ćwierć wieku nie zmieniany taryfikator ma przynieść poprawę bezpieczeństwa na polskich drogach. Od lat powtarza się slogany, że polskie drogi należą do najniebezpieczniejszych w Unii Europejskiej, jednocześnie z lubością oglądamy nagrania z dróg na wschód od Bugu, podbudowując się, że u nas nie jest aż tak źle. Jeszcze czy już? Kiedy głębiej przyjrzymy się taryfikatorowi, przyjdzie jeszcze jedna refleksja. Dostrzegliśmy, że taryfikator nie jest kompatybilny z przesłaniami kampanii społecznych. Wiemy, że taryfikator to kompromis, co innego weszło do Sejmu, co innego z niego wyszło. Ale!
Wiemy, że proporcja wypadków między obszarem zabudowanym i poza nim rozkłada się 2/3 do 1/3, natomiast liczba ofiar zwłaszcza śmiertelnych jest odwrotną proporcją 1/3 do 2/3. Wiemy, że Policja corocznie rejestruje 450.000 zdarzeń drogowych wymagających jej interwencji. Wiemy, że 63% kierowców regularnie przekracza prędkość o 20 km/h w obszarze zabudowanym i uważa to za bezpieczne. Dane, badania twierdzą, że nie, że 50 km/h to jest ten limit względnie bezpiecznej prędkości dla kierowców i pieszych, choć Europa mówi już o 30 w strefach intensywnie uczęszczanych przez pieszych. Ba! Była kampania „10 mniej ratuje życie”, która wskazywała, jak istotne dla pieszego jest te 10 km/h w momencie potrącenia. Z taryfikatora to jednak nie wynika. Przekroczenie limitu prędkości o 10 wyceniono na 50 zł. Jaki to sygnał? Phi, dobra, wypadek przy pracy, w ramach tolerancji.
Ale większa refleksja płynie patrząc na całość tabeli. Z jakiego pułapu bierzemy się z bykiem za rogi. 70! Tabela przewiduje, a właściwie ustawodawca, że będą tacy, są tacy, którzy będą jeździć po naszych drogach o 70 km/h więcej. W mieście 120, na autostradach 210! Ta tabela pokazała z jakim problemem musimy zmierzyć się. Narodowy Plan BRD ma ambitne cele, ale czy zdążymy do 2030 roku, skoro zaczynamy redukcję prędkości od 210 km/h?
“Początkiem zła może stać się jedna rozbita szyba. Jeśli nie zostanie naprawiona, jeśli policja przymknie na nią oko, to znaczy, że coś w dzielnicy jest nie w porządku. Przestępcy od razu to wyczują, rozbiją kolejną szybę. Przy braku reakcji zaczną niszczyć latarnie, samochody, w końcu także włamywać się do domów i napadać na ludzi. Nie możemy dopuścić do tolerowania nawet jednej rozbitej szyby” – mówił Rudolf Giuliani, biorąc się za bary z mianem najniebezpieczniejszego miasta na świecie. Nie zaczął od spraw grubych. To nie zabójstwa, czy napady na banki, sprawiały, że poczucie bezpieczeństwa nowojorczyków było tak niskie, lecz częstotliwość drobnych napadów, aktów wandalizmu, wybryków chuligańskich. Człowiek boi się czegoś, co zdarza się często, czego prawdopodobieństwo jest bardziej realne. Generalnie, człowiek nie boi się, że go zabiją, że zginie w wypadku. Czym innym jest bowiem bezpieczeństwo i poczucie bezpieczeństwa.
Tak jest też z ruchem drogowym. Poczucie zagrożenia w mieście jest większe, bowiem częstotliwość negatywnych zdarzeń drogowych w mieście jest większa, mimo że ginie w nich zdecydowanie mniej osób. Taryfikator mówi jednak, że problem zaczyna się dopiero po 30tce, czyli 80 km/h. Czym jest zatem rozbita szyba w ruchu drogowym? Każda kolizja, każda jazda na zderzak, każde 10 więcej. Nie łapią nas przy 10, spróbujmy o 20, nie łapią, to spróbujmy o 30. Dlatego musimy zacząć od 210.