Karta rowerowa w obecnym stanie prawym, faktycznym, politycznym i społecznym to anachronizm w najczystszej postaci. Pora odłączyć pacjenta od aparatury. Dzieci jeżdżą bez uprawnień, rodzice to wiedzą, nauczyciele też, policja też, nikomu komu to nie przeszkadza. Dziecko uczy się od samego początku, że można być bezkarnym w ruchu drogowym. Albo znieśmy kartę rowerową albo dostosujmy ją do współczesnych czasów. Obecny stan to utrwalanie hipokryzji, niespójności, sprzeczności. Czyli refleksja nad kartową rowerową z okazji Dnia Nauczyciela.
Bajzel – srajzel
Mimo pierdyliarda pełnomocników do spraw ruchu rowerowego, w tym rządowego, kwestia uregulowania rowerzysty, jako uczestnika ruchu drogowego, który będzie poruszać się po drogach publicznych świadomie, w oparciu o zweryfikowaną wiedzą o zasadach ruchu drogowego, stanowi problem nie do przeskoczenia. W ciągu 2 latach mieliśmy zaostrzenie kar w stosunku do kierowców, nie możemy jednak uregulować kwestii wymogów w stosunku do rowerzystów. Mimo uzupełnienia definicji nowych uczestników ruchu drogowego, pozostawiono dorosłych rowerzystów w spokoju. Jest to jedyna grupa uczestników ruchu drogowego, od których nie wymaga się zweryfikowania wiedzy na temat zasad ruchu drogowego. Wciąż pokutuje powiem przekonanie, że rower to urządzenie służące rekreacji, a rowerzysta to osoba uprawiająca sport. Świadomość, że rower to środek transportu jest wciąż nikła, choć z roku na rok większa. Duży z tym problem mają amatorzy rowerów szosowych, dla których jazda drogą rowerową, zwłaszcza w obszarze zabudowanym, to udręka.
Tym bardziej dziwi, jaki nacisk kładzie Państwo na kartę rowerową wśród dzieci. Dziecko do 10 roku życia traktowane jest przez Prawo o ruchu drogowym, jako pieszy. Dzieci podczas wykładów prowadzonych przez Policję w klasach 0-3 dowiadują się, że nie mogą poruszać się drogami rowerowymi zgodnie z prawem, że jako piesi mają obowiązek poruszać się chodnikiem. Ich rodzice zaś muszą wybrać drogę rowerową, jeżeli ta biegnie wzdłuż tego samego chodnika. Ups! Tylko raz widziałem taki obrazek, na Wołoskiej w Warszawie, że tata jechał drogą rowerową, dziecko obok niego chodnikiem. Zarządcy dróg widząc tę sprzeczność coraz częściej stosują wybieg w postaci ciągu pieszo-rowerowego, aby nie narażać rodzica na sankcje poruszania się ich pociech rowerem drogą rowerową. Ma to szczególne znaczenie, kiedy zapoznamy się z nowymi definicjami drogi dla pieszych, drogi dla rowerów i wyjątków poruszania się pieszych po drogach rowerowych i rowerzystów po drogach dla pieszych. Jest to wyjście naprzeciw rodzicom, którzy wybrali rower, jako środek transportu i próbują ten nawyk wpoić swoim pociechom, ale chcą to robić zgodnie z prawem. Pomijając już logiczny aspekt wytłumaczenia dziecku, że nie może poruszać się infrastrukturą rowerową, bo jest pieszym jadąc rowerem.
10 urodziny, i co dalej?
Dziecko, które dzień przed 10 urodzinami mogło poruszać się ciągiem pieszo rowerowym, bo było pieszym, w dniu 10 urodzin nie może już poruszać się tym samym rowerem, tym samym ciągiem, ale również ani drogą publiczną ani chodnikiem ani drogą rowerową bez karty rowerowej. Państwo z uporem żąda od dzieci karty rowerowej utrwalając jednocześnie bajzel sprzecznych wymogów ubiegania się o kartę rowerową. Państwo stworzyło bowiem nie lada parkur, aby ten dokument zdobyć. I tego nie rozumie prawie nikt. Na to wszystko nakładają się tegoroczne zmiany: Kto na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu prowadzi pojazd inny niż mechaniczny, nie mając do tego uprawnienia, podlega karze nagany albo karze grzywny do 1500 złotych”. Takim pojazdem jest rower, UTO hulajnoga elektryczna, takim kimś jest dziecko. Droga rowerowa jest drogą publiczną. Policja nie egzekwuje tego przepisu w stosunku do dzieci, bo jaki mi powiedziano zakulisowo, „były to wizerunkowy strzał w kolano”, gdyby zaczęto ścigać dzieci za brak karty rowerowej. Policjanci i strażnicy, w prywatnych rozmowach przyznają, że 10 lat na samodzielne poruszanie się w ruchu drogowym, to za wcześnie, wzrostowo i mentalnie.
Karta rowerowa bowiem uprawnia do, i wymaga, poruszania się w zgodzie z Prawem o ruchu drogowym. Jest droga rowerowa – poruszamy się drogą rowerową. Nie ma drogi rowerowej, zjeżdżamy na jezdnię. Bardzo dobrym, wymownym jest Plac Trzech Krzyży (pomijając obecny remont). Wyobraźmy sobie ten Plac. Rowerzysta jadący Alejami Ujazdowskimi korzysta z drogi rowerowej, ta urywa się właśnie na placu Trzech Krzyży. Zgodnie z literą prawa, dziecko z kartą rowerową powinno zjechać na pięciopasmową jezdnię placu, limit prędkości 50. Gdyby chciało skręcić w Bracką musi przeciąć pięć pasów trzymając lewą rękę wyciągniętą w bok sygnalizując zamiar zmiany pasa ruchu, aby zjechać na pas do skrętu w lewo, następnie dokonać manewru zmiany kierunku ruchu wśród tysięcy samochodów. Wyobrażacie sobie to Państwo? Ja też nie. Dziecko wybierze chodnik, aby kontynuować jazdę. Bo? Bo się boi. Sam bym się bał.
Prawo oświatowe
Tu, po dość długim wstępie, dochodzimy do źródła bajzlu. Zgodnie z Prawem oświatowym i pochodnymi przepisami, organem wydającym kartę rowerową dla osób będących uczniami szkół podstawowych jest Dyrektor Szkoły. Jeżeli dziecko skończy 10 lat w trzeciej klasie musi poczekać aż do końca czwartej klasy, aby przejść pełny kurs w ramach techniki i zdać egzamin, zgodnie z podstawą programową. A zatem uprawnienia może nabyć najwcześniej w wieku 11 lat, przeważnie w czerwcu. Dziecko albo na 15 miesięcy odstawi rower albo będzie jeździć bez uprawnień. Mimo że nauczyciele mogą uzyskać uprawnienia egzaminatorów na kartę rowerową, dyrektorzy szkół niechętnie korzystają z tej opcji. Dlaczego? Dla świętego spokoju. Wolą poczekać na wolny termin Policji, aby ta przyjechała na egzamin. Jak to ujęła jedna z dyrektorek: Wyniku egzaminu przeprowadzonego przez Policję nikt nie podważa. Wyniki egzaminu przeprowadzonego przez nauczyciela rodzice podważają za każdym razem. Warszawska Policja organizuje co jakiś czas egzamin hurtowy dla wszystkich uczniów chętnych, najbliższy 28 października. „Warunkiem przystąpienia dziecka do egzaminu – zawarto w komunikacie – jest wyrażenie pisemnej zgody rodzica lub opiekuna na arkuszu zaliczeń ucznia. W sytuacji, gdy uczeń podchodzi do egzaminu poza terenem szkoły, do której uczęszcza, niezbędna jest również pisemna zgoda dyrektora szkoły. Egzamin składa się z dwóch części: teoretycznej i praktycznej, a sposób jego przeprowadzania określa Rozporządzenie Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej z dnia 12 kwietnia 2013 roku w sprawie uzyskiwania karty rowerowej.
Droga z klasą.
Minister Infrastruktury nie ma wpływu na podstawę programową wynikająca z Prawa oświatowego, nie ma wpływu na to, jak będą wyglądać lekcje techniki, gdzie wychowanie komunikacyjne wymieszane jest z szlifowaniem młotka i szydełkowaniem (ironia). Ma jednak wpływ, jakie treści przekażą nauczyciele, jak będzie wyglądać egzamin na kartę rowerową. Dziś, oprócz testów, egzamin przypomina kwalifikacje do Julinka. Minister Infrastruktury podjął rękawicę, wykorzystał pandemię i zdalne nauczanie, jako pretekst do stworzenia platformy e-learningowej „Droga z klasą” dla nauczycieli wychowania komunikacyjnego. Znaleźć tam jednak można materiały i scenariusze zajęć dla przedszkoli, klas 0 – 3, szkół ponadpodstawowych. Pokazano platformę nauczycielom, w 2022 roku dostosowano treść lekcji do tegorocznych zmian. Nadal jednak obowiązuje rozporządzenie sprzed 9 lat. Pora zatem pójść za ciosem.
Fundacja też nie siedzi z założonym rękami. W czerwcu tego roku przeszkoliliśmy blisko 60 nauczycieli wychowania komunikacyjnego z zakresu zmian, przygotowaliśmy podręcznik metodyczny w oparciu zarówno o podstawę programową, jak i wspomniane rozporządzenie. Uruchomiliśmy projekt „Karta rowerowa dla Mazowsza”, ale im dalej zgłębiamy temat, tym bardziej dochodzimy do wniosku, że współczesny model zdobywania karty rowerowej to anachronizm. Bo? Z naszych badań wynika, że:
- 63% nauczycieli nie potrafiło wskazać prawidłowego wieku uprawniającego ucznia do posiadania karty rowerowej. Wskazywali 12 lat.
- 76% nauczycieli nie wiedziało, że droga rowerowa jest częścią drogi publicznej, co generuje konieczność posiadania uprawnień do poruszania się ucznia rowerem taką drogą,
- 52% rodziców uznało, że skoro w mieście są drogi rowerowe, to dziecko ich nie musi posiadać karty rowerowej
- 75% rodziców stwierdziło, że podczas pandemii, w Warszawie nie organizowano kursu na kartę rowerową, nie organizowano egzaminów.
- 82% nauczycieli wychowywania komunikacyjnego było zdegustowanych, że zmusza się dzieci do udziału w akcji „Rowerowy Maj” bez karty rowerowej, mimo że regulamin projektu tego zabrania.
Karta rowerowa dla Mazowsza
Chcemy, by każdy 10-latek w naszym regionie zdobył w szkole kartę rowerową – rzucił Jaśnie Oświecony Książę Wojewoda Konstanty Radziwiłł. Było to w czerwcu, w następstwie medialnego wypadku, kiedy to nastolatek zginął na hulajnodze elektrycznej. Napisaliśmy do Wojewody: „mamy projekt „Karta Rowerowa dla Mazowsza” prosimy o wsparcie, zapraszamy do aktywnego udziału.” Do dziś cisza. W ramach projektu, przeprowadziliśmy półkolonie rowerowe, podczas których dzieci zgłębiały wiedzę zasad ruchu drogowego w praktyce podczas wycieczek. Chcieliśmy jeszcze przeprowadzić 4 eksperymentalne lekcje wychowania komunikacyjnego, podczas których dzieci przeszłyby ten sam kurs na kartę rowerową w pięć tygodni wraz z egzaminem. Tu natrafiliśmy na opór dyrektorów szkół. Przede wszystkim szkoły mają dość własnych problemów, nie chcą brać udziału w projektach, które zakłóciłyby ustalony porządek. Tak było od lat i po co to zmieniać. Dyrektorzy szkół nie podejmą wysiłku zmiany jakościowej wychowania komunikacyjnego, jeżeli nie dostaną zielonego światła z alei Szucha bądź nie zostaną zmuszeni przez tenże resort poprzez zmianę podstawy programowej przedmiotu technika poprzez przekształcenie jej w wychowanie komunikacyjne.
Nasze postulaty na już:
Jeżeli wiemy z praktyki, że dzieci w wieku 10 lat nie mają szansy na zdanie egzaminu z przyczyn organizacyjnych, bowiem kurs karty rowerowej prowadzone są przez szkoły w ramach techniki w czwartej klasie szkoły podstawowej, a egzamin na kartę przeprowadza się pod koniec czwartej klasy, należy podnieść próg wiekowy z 10 do 11 lat rocznikowo. Zawsze zdarzy się dziecko, które próg ustawowy przekroczy już w styczniu, a więc w 3 klasie, albo dopiero w grudniu, a więc już w 4 klasie. Jeżeli zapiszemy „rok, w którym dziecko ukończy 11 rok życia”, to dziecko na 100% będzie mieć 10 lat, jeżeli nie 11, i nikt nie zarzuci dziecku i jego rodzicom, że dziecko jeździ bez uprawnień, a formuła że do egzaminu podchodzi cała klasa będzie mobilizujące dla klasy. Po kolejne, dzieci będą o rok dojrzalsze.
Trzeba również zezwolić na kursy wakacyjne na kartę rowerową bez konieczności uzyskiwania zgody od dyrektora rodzimej szkoły. Z doświadczenia wiemy, że sporo rodziców, zwłaszcza tych, których dzieci próg wiekowy osiągnęły pod koniec maja, w czerwcu, w lipcu i nie załapały się z przyczyn formalnych na egzamin organizowany przez szkołę, szuka takich kursów i szuka możliwości zdania egzaminu w czasie wakacji przez ich dzieci. Nie mogą tego dokonać z uwagi na niemożność uzyskania zgody na egzamin poza szkołą, bo dyrektor jest na urlopie.
Dzieciom należy zezwolić na poruszanie się rowerami po drogach publicznych dopóki nie nabędą uprawnień, ale drogami rowerowymi bądź drogami, gdzie limit prędkości ustalono na nie więcej niż 30 km/h. Uwolni to rodziców od rozterki czy jechać z dzieckiem ścieżką rowerową ryzykując mandat za jazdę dziecka jako pieszego po drodze rowerowej bądź osiedlowej. Dzieci do końca 3 klasy szkoły podstawowej musiałyby poruszać się tymi drogami pod opieką starszego rodzeństwa bądź pod opieką dorosłych.
Postulat dalekosiężny:
Należy dostosować proces edukacji przed egzaminem na kartę rowerową do procesu edukacji kierowców na prawo jazdy. Dziś dziecko w wieku 10 lat może poruszać się drogami na równi z innymi pojazdami po 6 godzinach teorii i 2 godzinach praktyki. Wiemy z doświadczenia, że niektórym kierowcom nie starcza i 60 godzin kursu na prawo jazdy kategorii B, co dopiero dziecku 8. Dzieci obowiązkowo musiałyby wziąć udział w zajęciach w ruchu drogowym. Kandydat na kierowcę odbywa zajęcia praktyczne w żywym ruchu drogowym, ponieważ będzie jego uczestnikiem, kiedy zdobędzie uprawnienia. Tak samo powinno być z dziećmi. Należy również zrezygnować z metody egzaminowania, która ma na celu przyłapać na nieznajomości paragrafu 8 ustęp 368 i ekwilibrystyki podczas egzaminu praktycznego na kartę rowerową. Dzieci również zrozumieją, że traktowane są przez dorosłych poważnie. Dzieci – jak to ujęła jedna z nauczycielek – oczekują od dorosłych jednoznacznych odpowiedzi bez konieczności interpretacji. Jak w Biblii – tak, tak, nie, nie.