Marszałek Województwa Mazowieckiego, Adam Struzik, objął patronatem honorowym projekt „Karta rowerowa dla Mazowsza. Pruszków”. Marszałek pogratulował nam „organizacji przedsięwzięcia mającego na celu poszerzenie wiedzy wśród nauczycieli wychowania komunikacyjnego z zakresu bezpieczeństwa w ruchu drogowym, a także uczniów przygotowujących się do egzaminu na kartę rowerową.” Marszałek przesłał nam również życzenia „powodzenia w realizacji projektu”.
Drugi patronat wpłynął dzień później od Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego.
Budujące, choć za nami półmetek drugiej części projektu, a części zaplanowaliśmy 4.
Dziś odbyliśmy bardzo ciekawą lekcję w szkole nr 8 w Pruszkowie. Mimo że to już 7. wizyta (nie ma w Pruszkowie szkoły nr 7) w pruszkowskiej szkole, wciąż mnie zaskakuje, jak różna jest reakcja i interakcja dzieci na przekazywaną wiedzę. Na pierwszej lekcji dzieci patrzyły na mnie, jakbym wysiadł ze statku kosmicznego. Ostatnia klasa, poziom wręcz instruktorski. Pytania za pytaniem, sięgały do wiedzy z przedszkoli. Mimo to najciekawszą rozmowę odbyłem z nauczycielką matematyki, która akurat pilnowała dzieci, które ominęła dziś kartkówka.
Komentując spot Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego [cover nowozelandzkiego spotu], zapytała: wie pan, dlaczego dzieci chcą zobaczyć ten film jeszcze raz? Domyślam się – rzekłem. „Dla nich nauka to wtedy, kiedy coś wybucha, coś się tłucze, grzmoci, wali.” Obserwowanie pantofelka przez mikroskop to nuda, no chyba, że będą się naparzać.”
To cenna uwaga, którą w jakiś sposób można opisać sytuacją na jednej z lekcji:
Janek zapytał: „skoro on się zatrzymał, czemu nie zabrał dziecka ze sobą?” „Bo to fikcja” – rzuciłem sucho, jednocześnie mózg zaczął szukać innej formuły odpowiedzi, zobaczyłem bowiem że jego mózg walczy, aby zrozumieć, co zobaczył. I wiedziałem, że pozostawienie go z odpowiedzią „bo to fikcja” będzie jak pojenie konia z dziurawego wiadra. Rozpisałem film, na parametry fizyczne. Przeliczyłem km/h na m/s. Pokazałem, ile autobusów minie kierowca w sekundę jadąc te 33 m/s, ile jest od znaku D1 do drogi podporządkowanej, ile zajmuje droga zatrzymania. Mówiłem do nich, jak do siódmoklasistów na fizyce. Stojąc „półtyłem” – tego też nauczyłem się w szkole – i nagle zza pleców słyszę Janka „ryży nie miał szans”.
Gdziekolwiek usłyszał słowo „ryży”, była to najlepsza z odpowiedzi, jaka mogła paść.
Proszę śledź i polub nas: