„Uznając wyjątkowość, długowieczność i wszechstronność roweru, który był używany od dwóch stuleci i że jest to prosty, niedrogi, niezawodny, czysty i przyjazny dla środowiska, zrównoważony środek transportu, wspierający ochronę środowiska i zdrowie, Zgromadzenie Ogólne postanowiło ogłosić 3 czerwca Światowy Dzień Roweru.” – autorem rezolucji jest prof. Leszek Sibilski, socjolog z Marymount University w Wirginii, były polski kolarz.
Rower, choć może nie widać po posturze, jest mi bliski. Wychowałem się jeszcze na Wyścigu Pokoju, kiedy Lech Piasecki nie miał sobie równych, Zenon Jaskuła z Sypytkowskim, Halupczokiem i Leśniewskim zdobywali wicemistrzostwo olimpijskie w Seulu. Rysowałem ich w zeszytach. Dziś mamy jeden z najlepszych wyścigów kolarskich Świata – Tour de Pologne, z którego nie rodzą się żadne talenty. Rafał Majka i Michał Kwiatkowski nie uruchomili takiej małyszomanii, jak to miało miejsce w skokach narciarskich. Małysz przyciągnął i sponsorów i naśladowców. Są pieniądze na trenerów, na sprzęt.
Będąc rzecznikiem Zarządu Dróg Miejskich, spotkałem moich bohaterów z dzieciństwa – Lech Piasecki, Czesław Lang, Zenona Jaskułę. Zrobiłem wszystko, co mogłem, aby pomóc im w organizowaniu imprez kolarskich w Warszawie, których ewidentnie brakowało. Tour de Pologne zawitał do Warszawy, Lang Team Maratony Rowerowe zaczęły przyciągać kolarzy amatorów do Warszawy. Spotkałem Grzegorz Wajs, z którym przenieśliśmy #MemoriałKrólaka tam, gdzie powinno być od początku jego miejsce – do Warszawy. Stworzyliśmy jedną z najlepszych jednodniowych imprez kolarskich dla wszystkich – dzieci, juniorzy, amatorzy i zawodowcy mieli swoje święto w centrum Warszawy, tam, gdzie urodził się Królak. Dziś nie ma ani Tour de Pologne [pamiętam, jak dwóch wiceprezydentów poprztykało się na łamach prasy, kto dał „Czesiowi” zezwolenie na etap we wtorek i paraliż miasta, to się „Czesio” wyniósł] ani Lang Team Maratony Rowerowe, Grzegorz z Bednarskiej musiał wynieść się na Tor Wyścigów Konnych, bo miasto nie ma pieniędzy, aby mu pomóc chociażby w organizacji ruchu, która i tak zamyka Krakowskie Przedmieście na weekend.
Nie ma jednak z kim rozmawiać w Pruszkowie. Aby mógł dopchnąć kolanem, aby organizatorzy imprez mieli realne wsparcie, aby mieć za plecami liczącą się Federację, aby jej patronat otwierał drzwi. Jeżeli organizowane są jakieś imprezy, to wynika to z samo zaparcia Czesława Langa, Grzegorza Wajsa, Darek Banaszek, Przemysław Bednarek i innych lokalnych „wariatów”. Dziś trzeba być naprawdę zakochanym w rowerze, aby brać się z kolarstwo.
Wczoraj mieliśmy organizować Rajd Rowerowy dla dzieci z Pragi Północ. Dostaliśmy na to wór Biletów Narodowego Banku Polskiego: 3.000 zł. Mimo to podjęliśmy się zadania. Dlaczego nie wyszło? Rodzice dzieci uznali, że „cały maj dzieci jeździły na rowerze, dzieci muszą odpocząć”, „przed chwilą był Rowerowy Maj i znów na rowery?”, „Wycieczka rowerowa? Dla dzieci? Nie, to niebezpieczne” – usłyszeliśmy jeszcze w środę. Cóż, skoro miasto boi się puścić własnych urzędników na rowery, to nie dziwi mnie taka postawa rodziców, chociaż smuci.
Proszę śledź i polub nas: