Zarówno stan demokracji, jak i stan bezpieczeństwa mierzy się tą samą miarą: ilością zapełnionych urn. W pierwszym przypadku to dobrze, w drugim źle.
Wiele wydarzeń dużych i małych w 2020 roku spowodowało, że zdecydowaliśmy się zadać pytania kandydatom na Prezydenta o stan bezpieczeństwa na polskich drogach. Rok zaczął się dobrze, bo od konferencji w siedzibie Inspekcji Transportu Drogowego. 200 ekspertów dużych i małych, a przede wszystkim minister, który wysiedział do końca i słuchał, co mówi środowisko. Potem ruszyły konsultacje na temat zmian zapowiedzianych przez Premiera Morawieckiego w expose. Po drodze odbyła się ogromna, 3. Międzynarodowa Konferencja Ministerialna w Sztokholmie z Deklaracją Sztokholmską. Nic, tylko zakasać rękawy.
Covid19 przejął prym. Kraj stanął, drogi opustoszały. Temat bezpieczeństwa przepadł w czeluść medialnych doniesień. Aż sam się wywołał. Spadek natężenia ruchu, nie przyniósł spadku ofiar. Długi weekend majowy przyniósł więcej zabitych niż dłuższy o dwa dni ten sam okres 2019 roku. Ruszyliśmy z kampanią „Nie dokładaj roboty”. Potem były raporty Polskiej Izby Ubezpieczeń, z których wynikło, że bezpieczeństwo ruchu to nie stan dróg, lecz stan umysłu. No i na końcu, raport Komisji Europejskiej. Tematu nikt nie podjął, jak w 2019 roku po wypadku na Sokratesa. Cisza.
Postanowiliśmy, wspólnie z Radiem TOK.FM, wywołać temat bezpieczeństwa drogowego zadając 5 pytań kandydatom na Prezydenta o stan bezpieczeństwa na drodze. Pierwszy raz 12 czerwca, drugi tydzień później. W pierwszym terminie, nie odpowiedział nikt. Drugą szansę wykorzystało dwóch kandydatów, jeden odpowiedział pomijając formułę. Pytania politologiczne, w których można było snuć wizję, w których można było sobie „pojechać”. W pytaniach chodziło o stan dróg, ale również o szacunek do obywatela. Jak mówiliśmy na antenie TOK.FM, gdyby któryś ze sztabów napisał „dziękujemy kochani za pytania, ale nie wciśniemy” – wiedziałbym i tak, że to wybieg, ale nie czułbym się olany. A tu nawet „pocałuj nas w 4 litery”. „Usta” też mają 4 😊 Przez 30 lat demokracji nie nauczyliśmy polityków szacunku do siebie, nie wyciągamy konsekwencji. Nie atakuj, bo to nasz prezydent, bo to nasz kandydat. Jestem obywatelem, domagam się odpowiedzi. Czy bezpieczeństwo ruchu drogowego ważniejsze jest od bezpieczeństwa narodowego, bezpieczeństwa socjalnego, bezpieczeństwa ekonomicznego, bezrobocia, zdrowia, sądów, infrastruktury, Covid-19? TAK. Bo? Bo bez bezpiecznych dróg nie dojdę na wybory, nie dotrę do pracy, do szkoły, na wakacje, do szpitala na operację, do kościoła na Pasterkę, na marsz równości, na rower, na kawę, na cokolwiek, dokądkolwiek. Jak wszyscy mówimy językiem polskim, tak wszyscy jesteśmy uczestnikami ruchu drogowego. WSZYSCY! Co rodzinie z 500+, za które kupiła nowy wózek, kiedy dom ich zmiecie tir? Co emerytowi z 13tki, za którą poszedł z wnukami na lody, kiedy zmiecie ich z przystanku? Co dzieciom z 300+, za które mają nowy tornister, kiedy zmiecie ich z pobocza? Co nam po wojskach amerykańskich, kiedy zmiecie nas transport ich czołgów? Co zawodnikom z dotacji Ministerstwa Sportu, kiedy auto zmiecie ich podczas treningu? Co pacjentowi z nowego oddziału onkologicznego, kiedy zmiecie go karetka z 6 pasów bez sygnalizacji? Co nam po nowych autostradach, kiedy zmiecie nas kierowca SOP? Co nam po szczepionkach od Trumpa, kiedy utkną w powypadkowym korku?
Poniżej obiecane odpowiedzi, w kolejności alfabetycznej. Jak obiecaliśmy, nie będziemy komentować tych odpowiedzi, to mieli zrobić wyborcy.