80 kilometrów komfortu A1 na odcinku Piotrków – Częstochowa przypomniał mi jakże odległą już podróż z Warszawy do Hanoveru na mecz Polski i Kostaryki na Mundialu 2006 w Niemczech.
Jeżeli ktoś jeździ do Niemiec nie dalej niż do Berlina ten może mieć wrażenie, że niemieckie autostrady podobne są do polskich, dwa pasy na trasie, wokół stolicy trzy. Odcinek autostrady Berlin – Frankfurt to pozostałość po NRDowskim wyobrażeniu autostrady. Dalej w głąb Niemiec są trzy. Jadąc do tego Hanoveru szybko nauczyłem się, jak ważny jest trzeci pas dla bezpieczeństwa uczestników ruchu, którzy potrafią wykorzystać moc swoich pojazdów. Prawy pas okupowany był przez ciężarówki. Nie zanotowałem przypadku wyprzedzania jadącego 89 przez jadącego 91, co blokowałoby lewy pas na 4 minuty, co tak często obserwujemy w Polsce. Środkowym jadą auta osobowe, które stosują się do ZALECANEJ (tak jest taka w Niemczech) prędkości 130 km/h. Lewym jadą szybsi, którzy zaraz po wyprzedzaniu zjeżdżają na środkowy, a jak jest luka między ciężarówkami, to i ci ze środkowego i ci z lewego momentalnie wbijają na prawy, aby nie przeszkadzać innym, szybszym. Reasumując lewy jest do wyprzedzania. Taką drogą podróżuje się komfortowo. Dojeżdżasz do kolejnego stada ciężarówek, wrzucasz kierunek, lekkie spojrzenie w lusterko, kierowca za wami odbiera sygnał i wbija na lewy, wy na środkowy, aby po wyprzedzaniu wrócić na środkowy i prawy bądź obaj na prawy.
Taki sam komfort odczułem jadąc fragmentem A1 między Piotrkowem a Częstochową. Prawy zajęty przez ciężarówkę bądź jadącego wolniej? Nic trudnego, wrzucasz kierunek, lekki rzut oka w lusterko, zmieniasz pas, ten za nami zmienia na lewy i bez stresu wyprzedzacie i wy i inni. Normalnie Europa! Niestety od Częstochowy wracamy na 2 pasy.
Jakie to ma znaczenie? Otóż polskie autostrady należą do jednych z najniebezpieczniejszych w Europie. Na 28 milionów pojazdów, nasze hajłeje oferują po dwa pasy w obu kierunkach. Prawym suną ciężarówki, o ile nie wyprzedzają się, zostaje lewy dla tych, co jadą szybciej od tirów, ale nie wykorzystują limitu 140 km/h (tych jest coraz więcej), dla tych co jadą limit 140 i dla tych, co cena paliwa, ochrona środowiska i bezpieczeństwo nie mają znaczenia. Jest ich mniej, ale wciąż zauważalni, wciąż śmiertelnie szybcy. Ci zawsze jadą lewym. Wszyscy muszą zmieścić się na jednym, lewym pasie. Załóżmy, że jedziemy zgodnie z limitem, dopadasz stado tirów jadących 90, wy 140, chcecie na lewy, a tam sunie torpeda albo ryzykujecie rozprucie kufra albo po heblach i wpadacie w pułapkę 90 km/h, z której trudno się wydostać. Komfort jazdy autostradą ustępuje frustracji, która chcąc nie chcąc dopada. Nauczyłem się ignorować mrugające torpedy, właściwie to samo mruganie „spieprzaj, bo jadę 200”, sorki musisz zwolnić, bo ja teraz wyprzedzam.
Trzy pasy pozwalają zachować wymagany dystans od poprzedzającego pojazdu. Po prostu jest więcej miejsca. Kiedy jednak wszyscy muszą zmieścić się lewym, zachowanie odstępu jest niezwykle trudne. Trzy pasy pozwalają uniknąć pułapki prawego pasa, kiedy nie możesz wyprzedzić stada tirów, bo ktoś leci 200 lewym. Stąd biorą się niebezpieczne sytuacje, wypadki na naszych autostradach.
Zakładam, że jest to jaskółka ministra Adamczyka, która przyniesie wiosnę zarówno na nowobudowanych autostradach jak i na starszych odcinkach. Niestety, po studiach na Politechnice Krakowskiej wiem, skąd te polskie dwa pasy na autostradach. – Autostrada dwupasmowa jest tańsza od trzy pasmowej – rzucił jeden z profesorów. – A koszt wypadków policzyliście? – zapytałem.
Proszę śledź i polub nas: