Przed nami Święta Bożego Narodzenia, jeden z najniebezpieczniejszych okresów na polskich drogach.
Jest taki tydzień w roku, który jest gorący choć grudniowy. Ostatni tydzień roku, pełny miłości, poszanowania, kolęd jest też koszmarem polskich dróg. Ostatni tydzień roku potrafi potargać wysiłek minionych 50 tygodni i zburzyć statystyki. Listopad i grudzień nie należą do najniebezpieczniejszych miesięcy na polskich drogach. Ale ten ostatni tydzień roku… Kiedy my siądziemy do Wigilii setki policjantów będą starać się okiełznać naszą ułańską fantazję. Kiedy my będziemy cieszyć się z kolejnego krawata od teściowej, kiedy będziemy cieszyć się z kolejnego flakonu perfum, mimo że zeszłoroczne jeszcze nie odpakowane, sam odkryłem piankę do golenia sprzed 2 lat, tam gdzieś na drodze zamiast przymiarki krawatu będzie pomiar śladu hamowania, zamiast odpakować prezent trzeba będzie zapakować worek. Statystyki pokazują, że to pandemia była najlepszym „lekarstwem” na nasze szaleństwo na drogach w świąteczny czas.
Pośpiech jest dobry do łapania pcheł, teściowa jak ma krzyczeć i tak będzie, ojciec jak ma gderać i tak będzie. A lepszy zimny barszczyk niż zimne nóżki. Merrry Christmas!
Proszę śledź i polub nas: