Cechą charakterystyczną naszych zajęć jest piątek. Stały punkt naszych programów letnich. Sochaczew, Muzeum Kolei Wąskotorowej W Sochaczewie. Nie zwiedzamy jedynie, coraz bogatszej oferty Muzeum, lecz wsadzamy dzieci z rowerami do pociągu retro. Po co? Nie można rowerem dojechać do Puszczy? Można. Nasz projekt ma charakter edukacyjny, pokazujemy jak radzić sobie z dystansem. Zabieramy zatem dzieci pociągiem, potem wracamy ten sam dystans rowerami. Daleko było? Dałeś radę? Wiesz, ile przejechałeś? 28 km, wykorzystując jedynie własne mięśnie!
Tak też było w piątek. Dzieci oczywiście pytały po co mają jechać pociągiem i wracać rowerami, ale po wycieczce nie pytały. Wycieczka miała charakter krajobrazowy. Dzieci miały nauczyć się, tak wiem – jeden dzień to może być za mało – czerpać radość z ciszy i widoków. Ziemia Sochaczewska jest w nie bogata. Z Tułowic do Żelazowej Woli dojechaliśmy w godzinę – tu pierwsze dla dzieci zaskoczenie, na polanie PTTK zjedliśmy półmetrowe kiełbachy z grilla, potem wzdłuż kanału Lisicy dojechaliśmy do Brochowa zwiedzić kościół-twierdzę. W Żelazowej Woli uczyliśmy dzieci ekonomii, aby nie oceniały lokalu gastronomicznego po wyglądzie. Pokazaliśmy, że nawet w ekskluzywnym lokalu można zjeść za „normalne” pieniądze. Nasz rachunek grozy wyniósł 220 zł na 8 osób, tylko drogie dzieci i rodzice, należy przeczytać menu przed zamówieniem i policzyć. I wcale nie skończyło się na pomidorowej. Z Żelazowej Woli do Sochaczewa, gdzie zostawiliśmy busy, jechaliśmy drugą godzinę. Trasa interwałowa. Na koniec, 15% podjazdu na 50 metrach. Dali radę!
I co daleko?
Podsumowanie w poniedziałek.
Proszę śledź i polub nas: