Po tragicznym wypadku z udziałem rowerzystki na wiadukcie mostu Poniatowskiego posypały się pomysły, co zrobić, aby rowerzyści poczuli się na nim bezpiecznie. Jedni mówili o wyłączeniu ruchu kołowego indywidualnego, kolejni mówią o fotoradarze, jeszcze inni o gruntownej przebudowie obiektu.
Z drogowego punktu widzenia mamy do czynienia z dwoma obiektami – wiaduktem nad Powiślem i mostem nad Wisłą. Most był burzony dwukrotnie w wyniku działań wojennych raz zniszczyli go Rosjanie w obawie przed Niemcami, drugi raz Niemcy w obawie przed Rosjanami. Obiekt nigdy nie został odbudowany w stanie pierwotnym. Ba! Kolejnym remontom towarzyszyły modernizacje z dobudową ślimaków, odbudową wieżyc, budową pawilonów handlowych, podwyższeniem torowiska i wymianą nawierzchni, w tym chodnikowej w 2008 roku.
Już wtedy „rowerzyści” domagali się, aby przeprawa została dostostosowana do ich potrzeb. Jednakże wykonany remont torowiska ze środków unijnych utrwalił układ drogowy, który stworzono podczas remontu w latach 1985 – 1987 poprzez wyniesienie torowiska tramwajowego ponad jezdnię. Most i wiadukt wpisano na listę zabytków, co dało większą władzę konserwatorowi niż zarządowi dróg nad przeprawą.
Na wyłączenie ruchu kołowego na moście i wiadukcie nikt nie odważy się przed wyborami. Ponad 30% użytkowników samochodów w stosunku do 4% użytkowników rowerów to zbyt duże ryzyko, że komisje skrutacyjne wyciągną z urn większą liczbę faków niż założono. Na ustawienie fotoradaru nie zgodzi się konserwator zabytków (patrz remont wieżycy nr 14). Z tego powodu też niepełnosprawni nie mają jak dostać się na wiadukt z poziomu alei 3 Maja do przystanków. Po drugie, fotoradar jest urządzeniem rejestrującym prędkość i nie zapobiegnie utracie równowagi rowerzysty na zbyt wąskim chodniku. Główną przyczyną wypadku nie była nadmierna prędkości kierowcy, lecz utrata równowagi przez przeciskającą się rowerzystkę.
Dlaczego ona przeciskała się? Pomijając element behawioralny (muszę się wcisnąć, muszę zdążyć), należy przypomnieć sobie, że chodnik wiaduktu ulega akordeonizacji – raz węższy, raz szerszy. Pojęcie „wąski” jest stopniowane, rozróżniane, jak rodzaje deszczu w Londynie. Jadąc w stronę centrum rowerzysta wspina się długim podjazdem, jadąc w stronę Pragi nabiera rozpędu. Rowerzysta jadąc z góry rozgania, jadący pod górę unika zatrzymania, aby nie ruszać pod górę. Ale ona nie powinna jeździć chodnikiem! No, nie powinna, ale jechała. Czemu jechała? Bo bała się! Czego? Kierowcy złego! Tak, prawdą jest, że rowerzyści jeżdżą po przejściach, bez oświetlenia, bez dzwonków i są „bezkarni”, że „wszystko im wolno”. Prawdą jest również, że oni boją się szybko jadących samochodów.
Należy zadać sobie pytanie, czy celem remontu mostu jest utrwalenie jego wizerunku z 1914 roku, czy też dostosowanie do jego współczesnych funkcji? Wzrost ruchu rowerowego jest faktem. Każdy rowerzysta więcej powinien cieszyć kierowcę, paradoksalnie. Jeden rowerzysta więcej, to jeden samochód mniej, jedno miejsce parkingowej więcej. Wychodzi zatem, że układ drogowy mostu nie spełnia swoich funkcji. Chyba tak. Nie wiem tylko, czy rzeczywiście jest konieczna „gruntowna przebudowa”. Wydaje mi się, że dobrym rozwiązaniem będzie wyrównanie poziomu jezdni z torowiskiem tworząc, sprawdzający się na Trasie W-Z, trambuspas ze śluzami dla autobusów na wysokości Stadionu i Muzeum Wojska Polskiego. To rozwiązanie uwolni jezdnię od komunikacji autobusowej i pozwoli wytyczyć pas rowerowy do centrum i na Pragę, zostawiając przy tym pas dla samochodów.
Rację ma Robert Buciak, że na takie rozwiązanie trzeba będzie poczekać z 5 lat, bowiem przyjdzie nam się zmierzyć z konserwatorem zabytków, miejskimi inżynierami i głębokomiędzypośladkowym podejściem do zasad ruchu drogowego wszystkich jego uczestników.
Co na dziś? Wpuszczenie rowerzystów na jezdnię zantagonizuje i tak niepałających do siebie sympatią rowerzystów i kierowców. Ruch pieszych na moście i wiadukcie nie jest aż tak wielki, aby nie dałoby się utworzyć ciągów pieszo-rowerowych z bezwzględnym pierwszeństwem pieszych oraz regulowanym kierunkiem jazdy – stroną północną do centrum, południową na Pragę, jako rozwiązanie tymczasowe. Wiem, wiem, jak u nas wygląda tymczasowość. No i odwieczne pytanie, a kto będzie tego pilnować? Straż Miejska i Policja. Nie stać nas na kolejną lekcję po trupach.