POLSKAED®

Uruchomiliśmy nowy projekt upowszechniania defibrylatorów w Polsce na 7. Targach CSR w Warszawie. POLSKAED® – możesz uratować 40.000 osób w Polsce. Masz na to 4 minuty. Projekt wspiera LIFEPAK.

 

Przyczyną zatrzymania akcji serca nie musi być jego choroba. Do zatrzymania akcji serca może dojść w wyniku porażenia prądem, alergii, podtopienia, ale również w momencie nagłej zmiany temperatury –upalny dwór, klimatyzowana stacja benzynowa. Celem defibrylacji jest wytłumienie chaotycznych impulsów elektrycznych, które przepływają przez serce i umożliwienie mu powrotu do normalnej, regularnej pracy. Nie pomoże zatem masaż serca. Pomoże defibrylator. Można to porównać do uderzenia batutą o pulpit, aby orkiestra skupiła się na dyrygencie, aby ten mógł nadać orkiestrze właściwy rytm.

Mamy właściwie 4 minuty na to, aby ten rytm przywrócić. Średni czas przyjazdu ambulansu w mieście to 8 minut, zmiany w mózgu są już wtedy nieodwracalne z uwagi na niedostateczną zawartość tlenu we krwi, która nie dociera do mózgu. Usytuowanie defibrylatora powinno być zatem w takim miejscu, aby dało się do niego dotrzeć i wrócić do potrzebującego pomocy w ciągu 240 sekund.

Nasz projekt zakłada, aby defibrylator pojawił się w każdym miejscu publicznym, przede wszystkim w komunikacji publicznej. Pierwsze pytania, jakie pojawiają się w rozmowach: gdzie to trzymać? Pewnie ukradną. Amerykanie stworzyli produkt na swój rynek, rynek prawdziwych odszkodowań za utratę zdrowia lub życia, gdzie nieumiejętna pomoc medyczna, nawet w dobrej wierze, może skończyć się procesem sądowym. Znajoma, która mieszka w Stanach i jest pielęgniarką, opowiadała mi, że śmierć od odleżyn w USA jest praktycznie niemożliwa. Oznaczałoby to, że pacjent nie dostał należytej opieki przed śmiercią. Czekałby ją szybki proces sądowy i głęboka penetrację polisy ubezpieczeniowej. W Polsce, istnieje obowiązek pomocy poszkodowanemu, nawet jeśli nie mamy wiedzy medycznej, jak to zrobić. Nikt nie wytoczy nam procesu za nieumiejętne, nieskuteczne udzielenie pomocy. Za nieudzielenie owszem. Mimo to strach przed udzieleniem pomocy jest bardzo duży. Blokuje nas myślenie, że mogę bardziej zaszkodzić niż pomóc, brzydzę się, śpieszy mi się.

Półautomatyczny, przenośny defibrylator zewnętrzny z komunikacją WIFI i GSM. Po co defibrylatorowi Wi-Fi? Aby nie zaglądać do niego codziennie, jak na lotnisku, gdzie sprawdzenie wszystkich urządzeń trwa 3 dni. W momencie sprawdzania ostatniego, nie wiemy, co jest z pierwszym. Czy i kiedy został użyty. W naszym przypadku, defibrylator wyśle do nas maila z dokładną datą jego użycia. Po co? Aby zarządzający mógł wiedzieć, że trzeba wymienić baterie. Bez tej wiedzy, następna osoba może użyć defibrylatora bez sprawnych baterii. Wystarczy, że autobusach jest Wi-Fi, a jest nawet w dalekobieżnych, aby wiedzieć z jednego miejsca, że autokarze rejsowym nr boczny 23 przeprowadzono akcję ratunkową. Jednym urządzeniem możemy uratować dziecko, człowieka postury Adama Małysza i Ryszarda Kalisza – urządzenia samo poda odpowiednią dawkę energii. Do serca bowiem dociera jedynie 5% energii, reszta rozchodzi się po ciele. Przy osobie o dużo większej masie ciała, zwykłe urządzenie może nie zadziałać. Automatyczna ocena rytmu EKG i analiza klatki piersiowej, również w trakcie wykonywania uciśnięć pacjenta dla określenia czy wyładowanie jest zalecane. Możliwość przełączenia w tryb pediatryczny za pomocą przycisku. Metronom i podpowiedź o prawidłowości uciśnięć klatki piersiowej uwzględniająca częstość, głębokości, miejsce uciśnięć klatki piersiowej oraz technikę wykonywania uciśnięć.

Z doniesień medialnych, często słyszymy, że to kierowca wiozący pasażerów, ładunek, wjechał w dom, wjechał w przystanek, bo zasłabł. Pasażerowie będą mu w stanie pomóc. Nic nie muszą wiedzieć. Tylko czytać obrazki. Urządzenia są odporne na rotację pracowników. Urządzenie wymaga dwóch czynności: wyjęcia z szafki (torby), podłączenia do poszkodowanego. Uruchomi się samo. Nie potrzebuje źródła zasilania. Dlatego możemy wozić je w kabinie kierowcy, w torbie. Program zarządzania AED pozwala na stworzenie sieci, którą można zarządzać z poziomu centrali. Program POLSKAED® pozwala na zarządzanie defibrylatorami z poziomu Centrum 112. W momencie katastrofy dyżurny będzie mógł zadysponować użycie defibrylatora z Waszej Firmy. Niweluje ryzyko negatywnego PR, jak to miało miejsce w warszawskim metrze, kiedy pasażerowie chcąc udzielić pomocy użyli niesprawnego defibrylatora.

Ile to kosztuje? No właśnie. Cena jednostkowa odstrasza tych, którzy nie muszą mieć urządzenia na wyposażeniu. Jest to kosztowne w stosunku do potrzeb dnia powszedniego, czy też zakupów rzadkich, lecz powtarzających się, jak telewizor, lodówka, czy pralka, znaczący. Nie jest to drogie, jeżeli przeliczymy wartość urządzenia na wartość naszego życia. Z drugiej strony takie pieniądze trzeba mieć. Mówimy tu o minimalnym koszcie jednostkowym na poziomie 5.000 zł netto modelu podstawowego. Model powszechnego użytku to już kwota 8.000 zł netto. O profesjonalnych nie mówimy 😊.

Nawiązaliśmy kontakt z dwoma bankami na Targach CSR w Warszawie, aby uruchomić preferencyjną linię kredytową, aby jednorazowy zakup nie nadszarpną budżetem kupującego. Walczymy o prawdziwe raty 0% na dwóch poziomach 10 i 20 rat. Wystąpiliśmy już do Marszałka Województwa Mazowieckiego, aby zbadał, czy istnieje możliwość uruchomienia unijnych środków, aby defibrylatory mogły trafić do instytucji publicznych, komunikacji publicznej taniej, z dopłatą.

Z danych GUS wynika, że w latach 1989-2014 rocznie rejestrowano w Polsce ok. 380 tys. zgonów. Najczęstszą przyczyną śmierci są choroby układu krążenia (46 proc.). W samym 2013 roku na zaburzenia związane z krążeniem zmarło ponad 177 tys. osób. W tym 46% zaburzenia rytmu serca, niewydolność krążenia, zatrzymanie akcji serca.

Posted in: