Hulajnoga. Rok koło zatoczył.

Dawno, dawno temu, na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, pewien mężczyzna jadący hulajnogą elektryczną potrącił pewną kobietę idącą chodnikiem. Projekt ustawy regulującej, co to hulajnoga elektryczna wszedł w fazę konsultacji.

Hulajnoga. Co to?

Uwielbiam polskie słownictwo, które wprost oddaje, co widzi. W Słowniku Języka Polskiego znajdziemy wyjaśnienie, że hulajnoga to dwukołowy pojazd z kierownicą, wprawiany w ruch przez osobę stojącą na platformie łączącej oba koła, zwykle poprzez odpychanie się od podłoża jedną nogą. Zwykle. Którą nogą też nie ma znaczenia. Ale że człowiek z natury leniwy wymyślił coś, co wymknęło się spod „zwykle”, choć twórcy elektrycznej hulajnogi zachowali kształt pojazdu, dwa koła łączone platformą, kierownicę oraz element definicji słownikowej. Trzeba bowiem odepchnąć się nogą, aby postawić obie stopy na platformie i bez nogą hulania hulajnogą hulać.

Nim do tego doszło minęło 110 lat. Pierwszym pojazdem do złudzenia przypominającym współczesne e-hulajnogi był Autoped, produkowany dla nowojorskich policjantów i listonoszy. Pojazdy osiągały 40 km/h, ale były zbyt drogie. Nie pomogło przeniesienie produkcji do Niemiec. W 1974 roku rynek podbiła „Kick ‘n GO”, hulajnoga napędzana pedałem, Made in Honda. Była jednak trójkołowcem niż klasyczną formą. W 1985 roku pojawia się Go-Ped, konstrukcyjnie przypominająca współczesne hulajnogi. Pojazdy do 2003 roku był napędzany silnikiem spalinowym. Po drodze, w 1996 roku, próby produkcji hulajnogi elektrycznej podjął się Peugeot. Pojazd o zasięgu 40 km, napędzany akumulatorami wyjętymi wprost z samochodu. Waga 120 kg skutecznie odstraszyła klientów. Dopiero postępy w technologii litowo-jonowej oraz zastosowanie kompozytów konstrukcyjnych hulajnogi sprawiło, że można było dostosować ją dla dorosłego człowieka. Obniżono wagę pojazdu, podwyższono nośność, zasięg oraz prędkość. Co istotne, poza odepchnięciem, nie wymagała większego wysiłku od użytkownika. Hulajnoga miała bowiem jeden cel: szybkie przemieszczanie się na krótkich dystansach. Składanie hulajnogi sprawiło, że można było ją zabrać do metra wydłużając zasięg podróży.

Hulajnoga. Demon prędkości.

Przełom przyniósł rok 2018, kiedy hulajmania opanowała świat za sprawą hulajszeringu. Oprócz modeli z wypożyczalni, można było kupić własny pojazd za stosunkowo niewielkie pieniądze. Okazało się również, że maszynka ma swoją moc. Modele, i to wcale nie z górnej półki, swobodnie osiągały prędkość 50 km/h, czyli prędkość zarezerwowaną dla pojazdów samochodowym w obszarze zabudowanym. Cicha, szybkobieżna, tania w połączeniu z biznesem na „hura” stała się niebezpieczna. Czemu?

Otóż, człowiek postrzega zmysłami. Cóż za rewolucyjne odkrycie?! A jednak. Został nauczony, że jeśli coś jedzie to warczy, ryczy, szumi, pyrkocze, wydaje odgłos paszczą „gdzie leziesz”. Kiedy człowiek słyszy, odwraca głowę, rozpoznaje zagrożenie, reaguje. Hulajnoga nie szumi, nie warczy. W miejskim zgiełku stała się bezszelestna, niewidzialna dla naszych zmysłów. O to przetoczył się huragan legislacyjny w Niemczech, Francji, USA. A w Polszcze?

Hulajnoga. Rok koło zatoczył.

Brd24.pl: „Niemcy finiszują z przepisami w sprawie elektrycznych hulajnóg. Na chodnikach tylko 12 km/h”. „Transport Publiczny” doprecyzował, że „Bundesrat przyjął w piątek przepisy dotyczące jazdy na elektrycznych hulajnogach. Ich miejsce przewidziano na drodze rowerowej. Zakazano im jazdy po chodniku. Hulajnogista musi mieć skończone 14 lat, a hulajnoga – ubezpieczenie.” „Po wypadkach na chodnikach francuskie ministerstwo transportu przygotowało dekret, który m.in. zabrania jazdy elektrycznymi hulajnogami wśród pieszych. Hulajnogi będą musiały mieć oświetlenie i dzwonek, a dzieci będą musiały jeździć w kaskach. Nawet niewprawne oko dostrzeże datę publikacji maj… 2019, czyli rok temu. O Watsonie, jakżeś to obliczył?! Owe potrącenie, o którym napisaliśmy na samym początku, miało miejsce w kwietniu 2019 roku. Ale już w czerwcu Rzeczpospolita doniosła Elektryczne hulajnogi już nie będą poza prawem. Ministerstwo Infrastruktury przedstawiło projekt zmian w przepisach drogowych, który ureguluje zasady ruchu urządzeń transportu osobistego. Będą traktowane jak pojazdy. 4 miesiące później, ta sama Rzepa doniosła, kiedy przepisy wejdą w życie. Tak z października zrobił się maj. Projekt ustawy zmieniającej ustawę Prawo o ruchu drogowym i innych ustaw wszedł był właśnie w fazę konsultacji społecznych i uzgodnień międzyresortowych. Planowany termin przyjęcia projektu przez Radę Ministrów III kwartał 2020 r. A co zrobią z nim posłowie?

Proszę śledź i polub nas:
Shopping Cart
Scroll to Top